Oto sytuacja: kupiłem w lipcu samochód, który nazywa się Seat Arosa. W wersji Sport! Auto nie kosztowało dużo, jest oryginalnie wersją sport, co wiąże się z tym, że ma nieco inną podłogę bagażnika, wydech pośrodku oraz kilka innych szczegółów. Odkąd dokonałem zakupu, w samochodzie nieustannie zachodzą zmiany, był też po drodze remont silnika w trakcie którego wymienione zostały wszystkie osiem zaworów wydechowych, 16 prowadnic zaworów, 16 popychaczy hydraulicznych oraz pierścienie olejowe. Dzisiaj jednak o czym innym, ponieważ w samochodzie przy zakupie brakowało jednej listwy drzwiowej. Może nawet nie tyle brakowało, co była ona niekompletna, a to co zostało na samochodzie, w dużej mierze się odklejało.
Listwy boczne w Arosie i Lupo są dwuczęściowe – na stalowy stelaż naciągnięta jest wierzchnia warstwa, która wykonana jest z dość elastycznego materiału. Jak na gumę – twarde, jak na plastik – miękkie. Coś takiego pomiędzy 😛 W związku z tym, że mam wypasioną wersję fury, ta część lakierowana jest w kolorze nadwozia, uboższe wersje samochodu miały te listwy w kolorze fakturowanego plastiku. Niezależnie od wersji, problemy są dwa – stalowy stelaż, klejony fabrycznie na grubą taśmę dwustronną, odkleja się od drzwi, a warstwa wierzchnia odłazi od stelaża. W moim samochodzie na drzwiach pasażera wierzchniej warstwy nie było, a stelaż też już się odklejał od drzwi. Podczas któregoś mycia na myjni bezdotykowej listwa odeszła prawie cała, więc nieco jej pomogłem i taki był efekt całego zabiegu:

Piękne, prawda? 🙂 Na taśmie zostały kawałki rdzy pochodzącej z listwy. Widać też, że ktoś w bardzo elegancki sposób próbował przytwierdzić listwę do drzwi za pomocą wkrętów. Subtelność godna Cytryna i Gumiaka.
Trzeba było się pozbyć pozostałości taśmy, do czego służy gumowy krążek założony na wkrętarkę:

Podczas darcia taśmy wytwarza się dużo ciepła i trochę dymu. Należy uważać żeby nie przesadzić i nie przypalić lakieru. Robiłem to chyba drugi raz w życiu i udało mi się nie wyrządzić żadnych szkód, lecz okazało się, że nasi już tu byli i listwa była kiedyś zdejmowana. Ktoś robił to prawdopodobnie przy pomocy śrubokręta, bo widać było charakterystyczne rysy, lecz jedno miejsce pociągnięte zostało do gołej blachy i w długim okresie stało się ogniskiem rdzy.
Całość oczyściłem mechanicznie do gołej blachy robiąc dziurę w lakierze o średnicy około 1,5cm, a następnie zabezpieczyłem środkiem Fertan. Na szczęście prawie wszystko jest pod listwą, także estetyka nie była szalenie istotna.

Po kilku godzinach cała dziura zrobiła się czarna, co oznacza że Fertan wszedł w reakcję z blachą i utworzył warstwę ochronną, To sygnał, że nadmiar środka można wytrzeć wilgotną szmatką, odtłuścić i przejść do kolejnych etapów. Nie mam zdjęć, ale na Fertan poszedł szary podkład epoksydowy o własnościach antykorozyjnych, a na to lakier zaprawkowy w pędzlu. Wspominałem że estetyka nie była szalenie istotna? 😉
Osobną historią była sama listwa. Łut szczęścia sprawił, że udało mi się nabyć na allegro listwę pochodzącą z prawych drzwi Lupo w kolorze L041, która była w bardzo dobrym stanie. W kontekście listew nie ma znaczenia Lupo czy Arosa, a kolor L041 to czarny taki jak na moim aucie. Nie oznacza to jednak, że listwę można było po prostu wziąć i przykleić na drzwi. Zależnie od rocznika samochodu z którego listwa pochodzi, ma ona od 18 do 25 lat. Z resztą oto jak wyglądała w momencie zakupu.



Było i tak bardzo nieźle. Zewnętrzna część była w przyzwoitym stanie, ale przede wszystkim listwa była prosta; nie została pogięta przy demontażu. Aby listwa była trwale przyklejona, bardzo ważne jest by była prosta podczas przyklejania, ponieważ później nieważne jak mocnego kleju się użyje, prędzej czy później puści. Niemniej, stalowa część zaczynała rdzewieć więc postanowiłem ją odseparować. Było to dobrym pomysłem, ponieważ w trakcie okazało się, że dwie części miejscami ledwo trzymają się ze sobą więc pewnie raczej prędzej niż później by się od siebie odseparowały.
Następnym etapem było mechaniczne odczyszczenie listwy za pomocą kamiennej końcówki założonej na Dremela.
Kolejny etap – nałożenie Fertana i zostawienie na 2 dni.
Na końcu – lakierowanie na czarno:

Na sam koniec należało połączyć dwie części na powrót ze sobą, co zrobiłem za pomocą kleju do szyb. To cholerstwo klei prawie wszystko i klei tak, że jest wieczne. Tak przygotowaną listwę mogłem przykleić do samochodu. Listwa ma wysokość 25mm, więc dwa paski 12-milimetrowej taśmy motoryzacyjnej siadły idealnie, a efektowi końcowemu nie mam nic do zarzucenia. Listwa wygląda jak by była przyklejona tam od samego początku 🙂 Problem w tym, że nie zrobiłem zdjęcia na koniec, bo zrobiło się już ciemno, ale zostawię zdjęcie samochodu od drugiej strony, gdzie widać taką samą listwę.
